Archiwum 18 grudnia 2002


gru 18 2002 Obraz na skórze
Komentarze: 6

Ma naprawdę cudowne ciało.... delikatny zarys mięśni na plecach, silnie zaznaczoną linię kręgosłupa, cudowne jak na faceta, idealnie okrągłe, umięśnione pośladki, w które uwielbiam wbijać palce... Leżał na brzuchu. Delikatnie zdjęłam z niego ubranie, by nie krepowało ruchów, odkryłam płaszczyznę pleców i bioder, całą powierzchnią dłoni chłonęłam ich ksztatł, badałam opuszkami palców wgłebienia i wypukłości, kreując w myślach obraz..."Mogę namalować Ci coś na plecach...?"... Rozłożyłam farby, jeszcze nigdy nie malowałam na skórze... Jest cudownym materiałem, żyje pod palcami, poddaje się...ulega...chłonie kolory. Napiął mięśnie... wprawnym ruchem odznaczyłam pagórki wzniesień i doliny zalane cieniem nie docierającego płomienia świecy... "Rozluźnij się już...odpocznij, to trochę potrwa...". Pochłonęłam się całkowicie w grze palców, barw i kształtów...Farba na skórze krzepła szybciej , ale miała niesamowitą zdolność mieszania się, kropla wody i barwy odżywały gotowe na kolejna transformację... Jakby wnikało w nie drugie zycie... Niesamowite... Przypomniał mi sie pewien film... Nie mogłam już spokojnie malować...Spojrzałam na jego pośladki...objęłam je dłonią, wsunęłam rękę... uniósł biodra poddając się pieszczotom palców... delikatnie opuszczał i unosił je, wprawiając  obraz w ruch ... Kolory zaczęły pulsować... Zaczęły przypływać olbrzymią falą zdarzenia z przeszłości... Było w nim coś z Niej... i to było coś ekscytującego, porywającego zmysły do obłędnego wirowania na dawno zapomnianych już orbitach podświadomości...

Poczułam go na sobie... w sobie... W obłędzie niszczyłam swoje "dzieło" rozcierając dłońmi na spoconych ciałach. Był kim chciałam... Zmieniał tożsamości... Doprowadzał mnie do obłędu, manipulując umysłem... Odwzajemniałam, wiedziałam, wyczułam ... lubił to... tą  świadomą prowokację z mojej strony , poddając sie jej bez reszty ...

 W życiu nie zdarzyło mi się przeżyć czegoś bardziej oszałamiającego. Długo nie mogłam dojść do siebie... Rano tylko skruszone farby na prześcieradle były jedynym dowodem czegoś, co stworzyły moje palce... a urzeczywistniły nieokiełznane zmysły....

abstrakcja : :